Artur Kocięcki |
|||||||
|
|
|
|||||
„Przebudzenie to duchowość. Ludzie najczęściej śpią, nie zdając sobie z tego sprawy. Rodzą się pogrążeni we śnie. Żyją śniąc. Nie budząc się zawierają małżeństwa. Płodzą dzieci we śnie i umierają, nie budząc się ani razu. Pozbawiają się tym samym możliwości zrozumienia niezwykłości i piękna ludzkiej egzystencji. Mistycy, niezależnie od wyznawanej przez siebie doktryny, zgodni są co do tego, że wszystko, co nas otacza, jest takie, jakie być powinno. Wszystko. Cóż za przedziwny paradoks. Najtragiczniejsze jest jednak to, że większość ludzi nigdy tego nie jest w stanie zrozumieć. Nie są w stanie tego pojąć, gdyż pogrążeni są we śnie. Śnią sen prawdziwie koszmarny”. Anthony De Mello (1931-1987) „Przebudzenie”
|
|||||||
Słowa te wypowiedziane przez hinduskiego jezuitę nasunęły mi się jako pierwsze, gdy w me ręce trafiła książka o jakże podobnym tytule: „Przebudzenia”. Tym razem autorem nie jest bynajmniej żaden kaznodzieja, mistyk, duchowny - choć wiele głębokich obrazów i w tej pozycji odnaleźć można. Autorem i zarazem głównym bohaterem jest Artur Kocięcki - zawodowy aktor, choć z powodzeniem bywający także literatem. Opisuje on własne przeżycia po tragicznym, ciężkim wypadku samochodowym, któremu uległ wraz z dwójką małoletnich dzieci, które wyszły z opresji bez uszczerbku na zdrowiu. On sam musiał stanąć do walki o życie, aby uciec „Czarnej Damie, Najwierniejszej Matce”. I tak powstało świadectwo cierpienia w poetyckim ujęciu. „Bo nawet będąc niepełnosprawnymi nie jesteśmy ułomni” - mówi autor. „Mamy swoją myśl, duszę kreowaną żywym mózgiem, mamy swoją godność i możemy być bardziej szczęśliwi niż ludzie pozornie zdrowi, lecz chorzy w hołdowaniu dominacjom bez znaczenia, w personifikowaniu podłości i pychy dla osiągania doraźnych celów, złudnych korzyści - ludzie bez twarzy z wartościami, które mieszczą się ledwo do gardła”. Artur Kocięcki zawieszony pomiędzy bytem a niebytem zdumiewa wewnętrzną wolą powrotu do teatru życia. Siły czerpie z osobistych tęsknot. Podkreśla także rolę natury, którą wręcz wybiera na „siostrę miłosierdzia - do ogólnej pociechy i pielęgnacji”. „Przebudzenia” są zapisem procesu zdrowienia choć w niebanalnym ujęciu, bowiem przesyca go wiele myśli dotyczącym człowieka, sensu, a właściwie sensów jego życia i wreszcie spotkania ze sobą jako celu ostatecznego. Także zwycięstwa nad niedoskonałością, nad sobą, pokonywaniem barier... Dosłownie – jak w tym przypadku, ale i w przenośni, bo czyż każdy z nas nie bywa dotykany niemocą w znaczeniu fizycznym czy psychicznym? Artur Kocięcki, Przebudzenia, Wyd. Bestprint, Lublin 2008 Agnieszka Brytan, specjalnie dla „Infopolu”
|
|||||||