Artur Kocięcki




Strona główna
Aktualności
Kariera teatralna
Kariera filmowa
Twórczość
Galeria
Demo
Kontakt

 




GŁOS CZYTELNIKA

 

Przeczytałam książkę. To piękna opowieść, pięknie napisana. Poruszyła mnie:
- przeszłam przez złość na los, który człowieka doświadcza, do rozumienia, że oto raz jeszcze potwierdził zależność wartości nagrody od zmagań (cierpienia?)
- już biegłam w myślach niosąc kosz pełen kwiatów - i stanęłam..... Ten człowiek może mieć przecież świat cały i jego skarby, a ja tu z kwiatkami.....
- pomiatałam przez chwilę moją dumą z drobnych zwycięstw-światełek - ja zaczęłam ratować swoją duszę jakimś ostatnim instynktem małymi kroczkami na sali treningowej jogi (gdy rozumnie właściwie patrzyłam jak kona i pozwalałam jej umrzeć). Moje ciało było zdrowe i bezpieczne. O co walczyła dusza nie było wiadome dla postronnych (ani też, że walczyła), początkowo ja sama wiedziałam tylko to, że wśród ćwiczeń jogi podjęłam pielęgnację ledwie tlącej się iskierki. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, jak to jest, gdy rzecz idzie o ciało, o duszę, przetrwanie!
- gdy skończyłam czytać, chciałam czytać jeszcze - i stanęłam- jak to, czego chcę więcej??

Pochylam się z szacunkiem i ze zrozumieniem takim, na jakie mnie stać nad tym ZWYCIĘSTWEM - nad WIELKOŚCIĄ człowieka niezwyciężonego w walce gdy chodzi o miłość   i ocalenie - miłość nie tylko do życia i ocalenie nie tylko siebie; ratował Pan, swoich Bliskich (jestem przekonana, że swoje znaczenie ma tu też piękny pogrzeb Żony). Daje Pan, Panie Arturze, wiarę w sens zmagań, nadzieję, że w każdym z nas bije niewielkie źródełko, które gdy będziemy tego bardzo potrzebować może okazać się źródłem MOCY.... i że tego źródełka pilnuje KTOŚ jeszcze?

Dzisiaj moje poruszenie przypomina mi odczucie sprzed lat, gdy po raz pierwszy przeczytałam "Małego Księcia".
 

Dziękuję.

Katarzyna


powrót